Już poruszaliśmy temat „wspaniałych” pojemników
("Gdzie trafia nasza pomoc..."). Postanowiłam go jednak wstawić w ramę nieco bardziej
hejterowską – tak jak na to zasługuje. W końcu sprawa jest
doskonałym przykładem mistrzostwa działania PR-u, czyli
manipulacji ludźmi. PR (pijar - dbałość o dobry wizerunek,
akceptację i życzliwość wobec działań danej osoby lub firmy) ma
miejsce wszędzie. Jest to jedna ze specjalizacji, którą mogłabym
wybrać na swoich dziennikarskich studiach, ale jakoś nie chcę
uczestniczyć w tej szopce zamykającej ludziom oczy. Wolę je
otwierać.
Co nie zmienia faktu, że chciałabym szczerze
pogratulować działowi PR firm od kontenerów za to, że dają
szansę funkcjonowania tych firm w tak piękny, wiarygodny i budzący
szacunek sposób. Aż dziw bierze, że nie pojawił się jeszcze spot
reklamowy z roznegliżowanymi modelkami, które ubrane są w ciuchy z
„pojemnika”.
Żarty na bok
Zgodnie z ustawą z dnia 01 lipca 2011
(Dz. U. Nr 152, poz. 897) o utrzymaniu czystości i porządku w
gminach, która weszła w życie z dn. 1 stycznia 2012 r.,
poszczególne gminy stały się właścicielem śmieci. Na włodarzy
gmin i miast spadł obowiązek usuwania i unieszkodliwiania odpadów
komunalnych, co ciągnie za sobą znaczne koszty. A taki Wtórpol
wychodzi naprzeciw tym zmianom, oferując ustawienie pojemników na
odzież używaną. W ten sposób gminy pozbędą się odpadu
tekstylnego - odzieży, obuwia, itp., który stanowi znaczną część
odpadów komunalnych. Super sprawa, ale czy nie byłoby w porządku
(pod względem choćby prawnym) zasadniczo nie zgodzić się i
odwrócić rolę - to gminy i miasta mogą firmom zaproponować
interes. Firma równie dobrze mogłaby odkupić asortyment od
samorządów, często porządnie posegregowany wedle życzenia przez
sortownie PGK. Natomiast całą i w większości dobrą lub bardzo
dobrą odzież wrzucaną przez mieszkańców, można za pośrednictwem
MOPS/GOPS i organizacji charytatywnych rozdać potrzebującym w
całości.
Niedoinformowanie zaplanowane
Doszło bowiem do świadomego lub nieświadomego nieporozumienia, bo znaczna część osób zasilających dotąd kremowe kontenery nie miała zamiaru pozbyć się starych ciuchów, ale oddać je za darmo osobom potrzebującym. Oczywiste jest zobowiązanie właścicieli pojemników do zamieszczenia na każdym z nich WYRAŹNEJ i CZYTELNEJ informacji w WIDOCZNYM miejscu, że firma czerpie zysk finansowy ze swojej działalności, a każdy wrzucony do pojemnika towar może z powrotem trafić do handlu. Tak dla zasady, która podobno ma miejsce w każdym kraju demokratycznym, żeby nikt nie żył w nieświadomości.
Doszło bowiem do świadomego lub nieświadomego nieporozumienia, bo znaczna część osób zasilających dotąd kremowe kontenery nie miała zamiaru pozbyć się starych ciuchów, ale oddać je za darmo osobom potrzebującym. Oczywiste jest zobowiązanie właścicieli pojemników do zamieszczenia na każdym z nich WYRAŹNEJ i CZYTELNEJ informacji w WIDOCZNYM miejscu, że firma czerpie zysk finansowy ze swojej działalności, a każdy wrzucony do pojemnika towar może z powrotem trafić do handlu. Tak dla zasady, która podobno ma miejsce w każdym kraju demokratycznym, żeby nikt nie żył w nieświadomości.
Absurd sytuacji
2013 rok. Informacjami zasypują nas z lewej i z prawej... Wiemy nawet więcej, niż byśmy chcieli. Ale wciąż nie wiemy o tym, o czym powinniśmy. Doskonały przykład; kiedy jakaś zapyziała firma zbija grube pieniądze, pozyskując surowiec darmo od naiwnej pani Jasi Iksińskiej, która „jak głupia” uprała i wyprasowała ciuchy, zanim spakowała je w świąteczną paczkę dla biednych. Potem w swojej naiwności wrzuciła ją (nie bez kłopotu) do pojemnika.
2013 rok. Informacjami zasypują nas z lewej i z prawej... Wiemy nawet więcej, niż byśmy chcieli. Ale wciąż nie wiemy o tym, o czym powinniśmy. Doskonały przykład; kiedy jakaś zapyziała firma zbija grube pieniądze, pozyskując surowiec darmo od naiwnej pani Jasi Iksińskiej, która „jak głupia” uprała i wyprasowała ciuchy, zanim spakowała je w świąteczną paczkę dla biednych. Potem w swojej naiwności wrzuciła ją (nie bez kłopotu) do pojemnika.
Pomimo tego, że wmawia nam się, że jesteśmy
„zieloną wyspą” (chyba wsypą), słynne second-handy robią w Polsce oszałamiająca karierę. Czy to ze względu na oryginalność
ubrań? Często tak, ale częściej wynika to z pospolitej biedy. To
jest doskonała okazja do zarobku i fundament, na którym stoją
niewzruszenie kontenery. A firmy
nie muszą skupować „starych szmat”, bo takiego
mocnego fundamentu nic nie ruszy. Bez, zbędnego przecież, wnikania
w to, że tłumaczenie stricte ekologiczne, to tylko modny wybieg. I
tu po raz ostatni ukłony w stronę PR-owców.
Anita Karpińska